filmy/seriale

Jednym z najbardziej popularnych seriali minionych lat są "Pamiętniki wampirów."  Serial powstał w 2009r na podstawie serii L.J.Smith, a ostatni odcinek został wyemitowany 10 marca 2017r. 

Cała historia zaczyna się całkiem klasycznie. Elena Gilbert (Nina Dobrev) jest uczennicą szkoły średniej w prowincjonalnej miejscowości Mysthic Falls. Poznajemy ją cztery miesiące po wypadku samochodowym, w którym traci rodziców. Pewnego dnia przez przypadek wpada (dosłownie) na Stefana Salvatore (Paul Wesley) gdzieś na szkolnym korytarzu. Ich pozornie losowe spotkanie szybko przeradza się w miłość a ta, jak to zwykle w serialach bywa, szybko staje się prologiem nieszczęść wszelakich. Tajemnicze morderstwa, które wkrótce wstrząsają miasteczkiem z pewnością do nich należą. 



W tym momencie zapala się czerwone światło. Pisząc opis tego serialu trzeba bardzo uważać, żeby nie zdradzić zbyt wielu elementów jego scenariusza. Jest on bowiem mocną stroną "The Vampire Diaries". Przede wszystkim jest logicznie spójny. Z pozoru błahe motywy stają się tutaj często zalążkami ciekawych akcji. Akcji, których zwroty  są zaskakująco inteligentnie uzasadnione. Naciągane motywy to tutaj rzadkość. Balans utrzymany pomiędzy dramatem, horrorem czy romansem jest wręcz perfekcyjny. W efekcie otrzymujemy bardzo gęsty zacier fabularny, który wylewa się z każdego odcinka. Reżyser "Mody na sukces" z powodzeniem mógłby rozcieńczyć zawartość każdego z nich na kilka sezonów. Dlatego cieszę się, że za kamerą "The Vamipre Diaries" stanął Marcos Siega. Talent wygrał tu z doświadczeniem. 

Zanim przystąpiłem do "lektury" omawianego serialu, musiałem spojrzeć na jego "okładkę". Plakaty, zdjęcia, opinie i opisy. Moje nastawienie nie było pozytywne. Spodziewałem się czegoś pokroju "True Blood" jednak ze znaczkiem PG-13. Romantycznej i miałkiej opowiastki na dobranoc, która ponownie wykorzysta wizerunek wampira do swych niecnych, "różowych" celów ("Zmierzch"). Powiem jedno - myliłem się. 

Jedną z wielu rzeczy jakie zdziwiły mnie w trakcie wielogodzinnego seansu, był faktycznie istniejący horror. Nie spodziewałem się, że w "The Vampire Diaries" zobaczę cokolwiek mającego związek z tym gatunkiem. Tymczasem serial zmieniał swój klimat niezwykle umiejętnie. Narzędzia jakimi były muzyka, praca kamery czy efekty specjalne zostały tu użyte po prostu fachowo. Chcesz dreszczowca - jest dreszczowiec. Romans? Nie ma sprawy. Dramat też się znajdzie. 

Trzeba również wspomnieć, że siadając do seansu "The Vampire Diaries" możemy być pewni, że otrzymamy spójną, ciekawą fabularnie całość, która nie wykorzystuje wampirów po to, by opowiedzieć historię o czymś całkiem innym (wspaniałym przykładem takiego zabiegu jest "True Blood"). Tutaj na pierwszym planie stoją krwiopijcy (tak jak to było w starym, dobrym "Kindred: The Embraced"). Ich cechy, instynkty oraz charakter. Na sporą uwagę zasługuje wciąż powtarzający się motyw wampirzych umiejętności w kontrolowaniu ludzkiego umysłu. Owa nadnaturalna cecha stała się genialnym trybikiem w fabule każdego odcinka z osobna oraz opowieści jako całości. Podobnie jest w przypadku innych wampirzych wad i zalet przedstawionych w serialu. Innym plusem jest również fakt, że serial nie zmęczy nas miałkimi, miłosnymi dialogami. Motyw romansu niekiedy przypomina ten z filmu "Zmierzch", jednak jego wszelkie negatywne podobieństwa znikają w tłumie wielu innych zalet serialu. 

"The Vampire Diaries" jest pozycją obowiązkową dla  każdego, kto interesuje się krwistym jestestwem wampirów. Świetnie dobrana muzyka, efekty specjalne, scenariusz oraz gra aktorska to jedne z wielu zalet produkcji. Wartka akcja oraz fabuła z pewnością ucieszą tych, którzy ziewali na "True Blood" lub płakali (z rozpaczy) na "Zmierzchu". Nieco młodzieżowy charakter serialu da się z powodzeniem przełknąć. 

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl